Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Już Arystoteles, największy geniusz starożytności, zauważył, że „dla
wszystkich ludzi właściwy z natury jest pęd do życia we wspólnocie”.
Księga Rodzaju ukazuje człowieka stworzonego jako mężczyznę i kobietę,
którzy przebywają w rajskim ogrodzie razem z Bogiem. Ukazana przez
Jezusa tajemnica Trójcy Świętej pozwala zrozumieć, co to znaczy być
stworzonym na obraz i podobieństwo Boga: Bóg jest wspólnotą Osób –
osoby Ojca, osoby Syna i osoby Ducha, które posiadają jedną i tę samą
naturę boską. To dlatego możemy powiedzieć, że wierzymy w Boga w Trójcy
świętej jedynego: jedna boska natura, trzy osoby. Gdyby Bóg nie był
wspólnotą osób byłby osobą samotną, a więc niedoskonałą. Człowiek jest
stworzony na obraz wspólnoty osób i dlatego z natury swej dąży do
wspólnoty.
Dlaczego mówię o tym w Wielki Czwartek? Bo dziś wszystko obraca się
wokół wspólnoty. W pierwszym czytaniu widzimy wspólnotę Narodu
Wybranego, który szykuje się do wielkiej wyprawy w nieznane. Mają
opuścić Egipt, choć tam się urodzili i wychowali, ale Egipt nie jest
ich domem. Mają wyruszyć na pustynię i odnaleźć swój prawdziwy dom:
ziemię obiecaną Abrahamowi i jego potomstwu. „Dzień ten będzie dla was
dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia
Pana. Po wszystkie pokolenia - na zawsze w tym dniu świętować
będziecie”.
Drugie czytanie z 1 Listu do Koryntian, to najstarszy opis Eucharystii,
który św. Paweł śle wspólnocie chrześcijan w Koryncie: „Ja otrzymałem
od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został
wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: To jest Ciało
moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę!”. „Ja otrzymałem od
Pana to, co wam przekazałem…”.
I w końcu Ewangelia św. Jana i ten porażający obraz Bożego Syna, który
na kolanach obmywa stopy uczniów. Bóg na kolanach przed człowiekiem.
Ostatni raz to zdarzyło się chyba, gdy lepił Adama z prochu ziemi,
skupiony nad swoim najpiękniejszym dziełem, które stworzył dla siebie,
dla wspólnoty ze sobą. Teraz Chrystus odnawia to stworzenie, klęka
przed człowiekiem, aby umyć mu nogi, jak ostatni niewolnik… Za kilka
godzin też będzie na kolanach: pod ciosami biczujących go żołnierzy,
pod ciężarem krzyża…
Bóg na kolanach – aż tyle potrzeba, by człowiek przypomniał sobie kim
jest i do czego został stworzony; do wspólnoty, do bycia z drugim.
Dlaczego? Bo tylko z drugim mogę być w pełni osobą, tylko z drugim mogę
się rozwinąć, tylko drugi jest w stanie mnie podnieść, tylko z drugim
mogę stworzyć wspólnotę i być obrazem Boga – Trójcy świętej.
Szatan nienawidzi człowieka i walczy z człowiekiem, bo człowiek jest
najwyższą granicą gdzie sięga władza diabła. Boga sięgnąć nie może,
więc niszczy obraz Boży w człowieku. Ta walka od samego początku polega
na tym samym: zniszczyć człowieka, zniszczyć osobę mogę tylko wtedy,
gdy wpędzę ją w samotność. To dlatego Stary Testament porównuje szatana
do ryczącego lwa: lew odpędza ofiarę od stada, czyni ją samotną, więc i
łatwą do zniszczenia. Ewa w raju uwierzyła szatanowi, ze Bóg jej czegoś
zabrania, że Bóg nie chce pełnej wspólnoty z nią, skoro stawia przed
nią zakaz spożywania owocu z drzewa poznania dobra i zła (a więc w
języku biblijnym stanowienia co jest dobre, a co złe). Ewa wpędzona w
samotność grzeszy i pociąga do grzechu Adama. Zaczynają bać się Boga;
ukrywają się przed Nim.
Bóg nie chce samotności człowieka. Samotność to zaprzeczenie
wspólnocie. Grzech jest wyborem samotności bez Boga i człowieka.
Dlatego w Wielki Czwartek w centrum naszej wiary stają dwa sakramenty:
Eucharystia i kapłaństwo. Eucharystię nazywamy komunią świętą, a
komunia to znaczy wspólnota. W tym kawałku chleba jest żywy Jezus
Chrystus, Prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. W komunii świętej Bóg
trwa na kolanach przed człowiekiem. Pokorny i cichy, jak tylko pokorny
i cichy może być chleb; bezbronny jak chleb; i konieczny do życia jak
chleb. Trwa na kolanach, abyś go przyjął, abyś go zjadł, bo po to
pieczemy chleb, aby go jeść. Nie po to Chrystus wziął kawałek chleba,
żebyśmy go zamykali w złotych monstrancjach i tabernakulach. Wziął
chleb i powiedział: „Bierzcie i jedzcie. To jest moje Ciało”. „Bierzcie
i jedzcie”. Przypomnij sobie co mówiła ci Matka jak wychodziłeś do
szkoły i w świat: „Nie jesteś głodne moje dziecko?”. Podstawowa sprawa:
nie być głodnym. Bo najedzony jest silny, szczęśliwy, twardy, odporny;
najedzony stawi czoła niebezpieczeństwu albo ucieknie w bezpieczne
miejsce. Najedzony człowiek…
Kiedy daliśmy sobie wmówić, że komunia święta to jakiś opłatek od
święta? Jakieś ciasteczko, nagroda dla grzecznych dzieci? Kiedy
straciliśmy ten naturalny zmysł, który nakazuje dziecku odważnie sięgać
po kromkę chleba wtedy, kiedy jest głodne? „Chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj…” – czy myślisz Siostro i Bracie, ze w tych słowach
chodzi o bułki, które co rano przynosisz ze sklepu?! Tu chodzi o Chleb,
który ma dać sam Bóg na każdy dzień. I każdego dnia stół w domu Boga
jest zastawiony. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby tego chleba zbrakło. Za
to cały czas się zdarza, że mnóstwo tego Bożego chleba zostaje, bo nie
chcemy go przyjmować; bo wydaje się nam, że jak raz w roku, to
wystarczy. Spróbuj zjeść kromkę chleba raz na tydzień, na miesiąc –
Twoje ciało będzie wyło z głodu i bólu. A Twoja dusza nie wyje z
głodu?! Wyje! Tylko nie chcesz jej słuchać. Wyje smutkiem, strachem,
niepewnością jutra; wyje nienawiścią do najbliższych, nałogami,
złością; wyje pogonią za pieniądzem, zaszczytami, rozpustą; wyje
niewiarą, niechęcią do modlitwy, Kościoła, Boga. I wyje tym bólem
największym – kiedy już nic nie czujesz, kiedy już niczego nie
pragniesz, kiedy nie chcesz już dalej walczyć i wmawiasz sobie, że
dobrze jest tak, jak jest choć toniesz w bagnie grzechu, albo z
szatańskim uśmiechem mówisz w konfesjonale: „ja po prostu nie mam
grzechów”…
To wszystko jest samotność. Jak się z niej wyleczyć? Spojrzeć na
Eucharystię tak jak umierający z głodu patrzy na kawałek chleba. To
jest cała nasza nadzieja; to jest cały nasz ratunek. Albo zacznijmy
dziś tym Chlebem żyć, albo przestańmy udawać, że jesteśmy
chrześcijanami, czyli ludźmi, którzy wierzą słowom Jezusa.
Homilia
wygłoszona w Wielki Czwartek 2012 r. w Płockiej Farze przez ks. Michała
Fordubińskiego.